czwartek, 7 marca 2013

"Locked out of haven" 3/3


You can't be too careful anymore


Jak wyglądam?
Gotowa na coś.
Pytam o wygląd.
Ślicznie.
Popatrzyłam na siebie w lustrze, kiedy miękki, zwiewny miętowy materiał otulał moje ciało. Srebrna biżuteria i niebotycznie wysokie szpilki dopełniały obraz. Włosy upięłam w niedbałego koka u dołu głowy.
Tylko ten makijaż...
Tato! Kreska eyelinerem i odrobina bladej szminki. Wielkie rzeczy.
No dobra.
Spojrzałam jeszcze raz w lustro i pewnym krokiem wyszłam z pokoju. Weszłam do salonu i wszyscy wstali. Skinęłam głową i podszedł do mnie Evan.
-Pięknie wyglądasz- wyszeptał mi do ucha składając zwyczajowy pocałunek na moim policzku.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się szeroko.
Mrugnął i odsunął się, jednak cały czas pozostał przy moim boku.
-Siostrzyczko- Roarke pocałował moją dłoń.- Zjawiskowa z ciebie królowa.
Odsunął się i stanął przy drugim boku.
-Po kolacji musimy porozmawiać- rzuciłam półgębkiem w jego stronę.
W końcu podszedł Finn.
-Narzeczono- uśmiechnął się drwiąco i wyciągnął dłoń w moją stronę.- Jak zwykle ze swoimi żołnierzykami.
Wzdrygnęłam się.
-Panie Montgomery- ukłoniłam się lekko.- Cieszę się widząc pana z pełnym zdrowiu.
-Pora ogłosić zaręczyny- przypomniał mi półgłosem.
-Mamy jeszcze czas. Jest dopiero połowa miesiąca.
-Zaślubiny odbędą się w pierwszą sobotę nowego miesiąca.
-Nikt mi się jeszcze nie oświadczył.
-Należysz do mnie- z całej jego postawy biła pewność siebie.
-Jeszcze nie- kątem oka widziałam, jak Evan zaciska dłonie w pięści.- I dopóki nie powiem tak przed Bogiem i poddanymi nie powiem "tak"- nie będę twoja.
-Już niedługo- wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Zejdź mi z oczu- warknęłam.
-Jak sobie życzysz, pani.
Spokojnie, Lee.
Wiem, tato. Ale mam go dość.
Nie musisz.
To pozostawiłam bez komentarza. Nie tylko ja muszę wypełnić zadanie.
Kiedy już przywitałam się ze wszystkimi, usiadłam u szczytu stołu. Po prawej usiadł Roarke, a po lewej Evan. Wolałam nie myśleć o pięknej Noel w śnieżnobiałej, prostej sukience. Wdzięczyła się do Roarke, jednocześnie rzucając spojrzenia przez stół do Evana. Przebiegła suka.
Po kolacji usiedliśmy w części wypoczynkowej. Połowa osób wyszła już. Noel usiadła w fotelu naprzeciw mnie.
-Powiedziałaś?- uniosłam brew.
Dziewczyna zarumieniła się. Odwróciłam się od niej i spojrzałam na brata.
-Mogę cię prosić na słówko?
-Oczywiście.
Ignorując miażdżące spojrzenie Noel wyszłam z pokoju prowadząc za sobą Rockiego. Zamknęłam drzwi do salonu i spojrzałam w jego piękne oczy.
-Muszę ci to powiedzieć, choć to nie moja działka...
Drzwi otworzyły się z hukiem.
-Nie wierz jej!- wykrzyknęła Noel.
-Jeszcze nic nie powiedziałam- przewróciłam oczami.
-Co chcesz powiedzieć?
-Ani mi się waż!- wykrzyknęła.
-Rockie, mógłbyś ją uciszyć? Chodzi o to, że Noel ci zdradza- powiedziałam spokojnie.
Rockie zbladł.
-Skąd wiesz?
-To nie prawda! Ona chce nas rozdzielić!- mówiła Noel.
-Śmiesz zarzucać mi kłamstwo?- zapytałam cicho.
-Tak, właśnie.
-Noel daj jej mówić.
-Wczoraj po kolacji przechodziłam się po zamku. W jednej z wnek na korytarzu twoja dziewczyna całowała się z jakimś facetem.
-To nie prawda!
-Rockie! Wierzysz jej? Wskoczyła ci do łóżka, mając chłopaka! Twojego brata! Więc pomyśl logicznie.
Roarke pokręcił głową i popatrzył na nią.
-Noel jak mogłaś?
-Ja... Roarke, proszę! Nie wierzysz mi?- w jej wielkich oczach zalśniły łzy. Wyglądało to naprawdę widowiskowo.
-Ależ oczywiście, że wierze, kochanie- rzucił miękko.
Co?!
Noel rzuciła mi złośliwe spojrzenie.
-Eileen, proszę, nie wygaduj na nią takich rzeczy. To, że nie aprobujesz naszego związku nie znaczy, że możesz go rozbijać!- zgromił mnie wzrokiem.
-Tylko nie przychodź do mnie z płaczem- ostrzegłam go i wróciłam do pokoju, zostawiając ich oplecionych w siebie nawzajem.
***
Usiadłam ciężko na kanapie obok Evana.
-Co się dzieje?
-Noel zdradza Roarke, a on w to nie wierzy- rzuciłam.
Uśmiechnął się smutno.
-Wiedziałem, że w końcu do tego dojdzie. Zbyt mocno jest w nią zapatrzony.
-Podważyli moje słowo, a tym wiarygodność.
-Spokojnie- złapał mnie za dłoń.- Dasz radę.
-Wiem, jutro po południu wracam do siebie.
-Dlaczego?
-Oprócz tego wszystkiego mam jeszcze swoje życie.
-Wrócisz?- zapytał cicho.
-Chyba nie mam wyboru- uśmiechnęłam się.- A teraz przepraszam, ale idę do siebie.
Wychodząc z salonu czułam na plecach jego wzrok. 
Następnego ranka obudziłam się o wiele wcześniej niż miałam to w zwyczaju. Cały ranek spędziłam w bibliotece ojca, czytając książki o historii i zwyczajach Ignis. Punktualnie o 9 rano poszłam do małej jadalni na śniadanie. Dania czekały już na stole. Owinęłam się szczelnie w szlafrok i sunąc papuciami o kamienną podłogę, usiadłam przy stole. Będąc w połowie jedzenia owsianki, usłyszałam pukanie do drzwi.
-Kto tam?- zapytałam.
-John, moja pani.
-Wejdź- rzuciłam i wróciłam do jedzenia.
Pojawił się w drzwiach w całej swojej angielskiej okazałości. Zaczynając na gładkiej fryzurze, przez wykrochmaloną białą koszule, bordową kamizelkę i czarne spodnie w kant, kończąc na butach lśniących jak lustro.
-Co się dzieje?- zapytałam.
-Panicz Montgomery panienkę szuka.
-Panicz Montgomery?
-Evan.
Uśmiechnęłam się.
-Powiedz mu, że będę go oczekiwać za 15 minut w salonie mojego ojca.
Skinął głową i wyszedł.
Jesteś coraz bardziej władcza.
To źle?
Nie. Po prostu dziwi mnie to, ale i cieszy. Coraz lepiej przygotowujesz się do wypełnienia dziedzictwa.
Najpierw zdejmę z ciebie klątwę.
Lee...
Wystarczy, tato.
Po śniadaniu poszłam do swojego pokoju. Szybki prysznic i z lekko wilgotnymi włosami ubrałam zwykłe granatowe jeansy i dużą, czarną bokserkę z czerwonymi zdobieniami. Włosy zostawiłam luźno na ramionach. Kiedy zrobiłam mały makijaż i ubrałam lekko schodzone trampki, wyszłam szybkim krokiem do salonu. Evan już czekał. Kiedy weszłam przytulił mnie do siebie mocno. Pozwoliłam mu na to, bo obojgu nam to pomogło. Dopiero kiedy się odsunęłam zauważyłam, że nie jesteśmy sami. Na kanapie siedział Roarke i rzucał mi złe spojrzenie. Uniosłam brew i spojrzałam na Evana.
-John mówił, że będziesz sam.
-Chciał z tobą porozmawiać.
-I nagle robisz za wysłannika? Nie spodziewałam się...
-Porzuć ironię, Eileen- warknął Evan.- Chodzi o wasze zadanie.
-A dokładnie?
-Kiedy zaczynamy?- zapytał Rockie.


-Od przyszłego miesiąca. Twoje zadanie polega na comiesięcznej walce.
-W szczerym polu?
-Tak.
-A co z twoją częścią zadania?
-W pierwszy weekend następnego miesiąca wyjdę za Finna Montgomery- słowa paliły moje gardło, ale starałam się to zignorować.
Evan zacisnął pięści, ale nie odezwał się. Delikatnie dotknęłam jego ramienia.
-Wiem, że się martwi, ale nie będę sama.
-Lee...- w jego oczach był strach.
-Spokojnie. To tylko rok.
-Nie wracaj do Dublina- poprosił.
-I co ja powiem mamie? Wrócę tu, obiecałam. Jednak chcę mieć chociaż ułamek swojego życia. Zrozum, proszę.
Westchnął głośno.
-Dobrze, ale masz mi mówić co i jak. Masz być ze mną w kontakcie.
-Oczywiście- zgodziłam się.- Te pięć dni minie nam jak z bicza strzelił.
-Chyba tobie- mruknął.- O której przyjeżdża twoja mama?
-O 16, zaraz po obiedzie będę się zbierać.
-W takim razie chodź. Chcę ci pokazać coś niezwykłego- uśmiechał się jak mały chłopiec nad prezentem.
Nie mogłam mu odmówić... Pożegnałam Roarke i wyszłam za Evanem. Pociągnął mnie w stronę prostych, drewnianych drzwi z półokrągłą górą. Z chytrym uśmieszkiem wyjął klucz i otworzył je. Kryły one kręte, drewniane schody, na których widok uniosłam pytająco brew. Evan roześmiał się tylko i ruszył przodem. Po około dwóch minutach kręcenia cię w kółko po coraz większej wysokości znaleźliśmy się przed następnymi drzwiami. Chłopak otworzył je przede mną, starając się ukryć szeroki uśmiech. Zaintrygowana, minęłam go i dech mi zaparło w piersi. Staliśmy na małym tarasie na dachu zamku. Widok zwalał z nóg. Patrzyłam oczarowana jak w złotym świetle przedpołudnia lśnią wstęgi błękitnych rzek, zielone wzgórza, kolorowe wiosenne kwiaty na łąkach i pierwsze dorodne pęki na drzewach. Coś cudownego.
-To jest Irlandia jaką powinnaś znać i kochać. Nie zatłoczone, betonowe ulice Dublina tylko to, co widzisz.
Zacisnęłam dłonie na barierce. Nie mogłam się napatrzeć. Cudowne.
-Magia- szepnęłam.
Evan stanął obok mnie.
-Nie, Eileen. To po prostu świat, jaki jest naprawdę. To wszystko.
-Dziękuję, że mi to pokazałeś.
-Cała przyjemność po mojej stronie- powiedział i popatrzył na mnie takim wzrokiem, jakby rzeczywiście tak było.

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Czuje się zaszczycona tą pochlebną opinią -.-'

      Usuń
  2. kiedy będą nowe części??

    OdpowiedzUsuń
  3. Mówiłam już, ze to opowiadanie jest boskie? NIEE? no to mówię :-)
    Kiedy cd? /neymaromania

    OdpowiedzUsuń
  4. krótsze?! ja chcę długie,a nie xD
    mimo,iż czytałam wcześniej,to czytam jeszcze raz,takie boskie <3
    opowiadaniamoje29

    OdpowiedzUsuń