środa, 15 maja 2013

Locked out of haven 17/1

Tonight we'll sail to the edge of the world


- Jak to zrobiłaś? - zapytał Pascal, patrząc na mnie zdziwiony.
- Ja… po prostu trzymałam je w dłoniach! To nie moja wina!
Prawda, tato?
Lee…
- Kiedy je trzymałaś w dłoniach?
- Chciałam uleczyć Roarke. Wiedziałam, że ona maja moc, dość dużą, więc postanowiłam spróbować. Nie wiedziałam, że one aż tak zareagują. Przepraszam.
- Eileen, kamienie zwykle nie mieszają mocy. Nie w taki sposób – zaczął krążyć po pokoju.
- Co to znaczy? – zapytał Evan. 
- To znaczy, że nie James jest twoim ojcem- powiedział czarownik. – Tylko jakiś elf. 
- Elf? – pisnęłam. Jestem w połowie ELFEM?!
- Tak, choć może być to i czarownik. Jednak wątpię, żeby twoja matka wdała się w więcej jak jeden romans…
- Czyli Bran jest moim ojcem… biologicznym? – wykrztusiłam.
- Na to wygląda, choć pewności nie mam – usiadł naprzeciwko. Evan patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. – Reagujesz na magie, nie przynosi ci ona skutków ubocznych. Kamienie współpracują ze sobą, a są do tego potrzebne więzy krwi. Podejrzewałem coś takiego, jednak… 
- Zrobiłeś to specjalnie?
- Tak. Szmaragd miał ci dopomóc, lecz jako śmiertelnik nie mogłabyś go nosić. 
- Co Bran na te rewelacje? – wtrącił Evan.
- Milczy.
Dopiero teraz zauważyłam jak dużo zmienia słowa Pascala. NAPRAWDĘ będę dziedziczką Ignis. Rockie będzie moim prawdziwym bratem, a Evan… Kuzynem?! To oznacza, że Finn. 
- Zaczekaj! – uniosłam obie dłonie w górę. – Nie, żebym nie chciała, ale to nie możliwe! Liv by chyba widziała.
- Ktoś grzebał w jej głowie – przypomniał mi brutalnie Pascal.
- Wiem! Myślisz, że tego nie zauważyłam?!
- Eileen, zachowaj moje przypuszczenia dla siebie. Ktoś celowo utaił informacje o twoim rodowodzie. 
- Może po prostu ciągnijcie losy, kto jest moim ojcem – warknęłam. – To się zaczyna robić śmieszne! Przypominam, że trafiłam tu właśnie przez mojego domniemanego ojca, który tak się składa, towarzyszy mi od zawsze! – gniew dosłownie kipiał ze mnie. 
- Ell… - zaczął Evan.
- Mam dość, przepraszam. 
Wyszłam z pokoju zamykając cicho drzwi. 
Lee…
Gdybyś okazał się moim ojcem, wszystko by to skomplikowało. Lubię swoje życie w Dublinie. Chcę po prostu odrobiny normalności.
Rozumiem cię. Jednak fakty mówią same za siebie.
Nikt nie musi znać faktów. Jak na razie wiesz ty, ja, Pascal i Evan. Rockie był nieprzytomny.
Nie wiem, co ci powiedzieć.
Nie chcę kłamstw. Jeszcze nikomu nie wyszły na dobre. 
Westchnął i zamilkł, a ja znów zaszyłam się w swoim pokoju.

4 komentarze:

  1. o ja cię! ;o
    uwielbiam cię,tak tylko przypominam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtarzasz mi to stoo razy dziennie! Ale dziękuję <3

      Usuń
  2. Genialne, ale się porobiło

    OdpowiedzUsuń