czwartek, 25 kwietnia 2013

Ilona Andrews: Magia parzy


Po ochłonięciu z wydarzeń poprzedniego tomu (Magia kąsa), magia do nas wraca. Tym razem już nie kąsa. Parzy. Kate ledwie zdążyła otrząsnąć po ostatnim starciu, a już przed nią kolejne. Rany czekają na zagojenie, siniaki wciąż pulsują, ale wojowniczka musi stanąć na wysokości stanowiska.  Kim jest tajemniczy strzelec, który wchodzi w drogę jej i Jimowi? Co z matka dziewczynki, znalezionej w brudnym zaułku? W Atlancie pojawiło się jeszcze więcej dziwadeł niż zwykle. Czy Bran, zbyt pewny swego heros, jest tylko niewinnym obserwatorem? I co wspólnego z tym wszystkim ma pewna niezbyt przyjazna bogini?

Z Gromady ginął mapy. Stawia to na nogi całą Twierdzę. A złodziejowi udaje się uciec. Co wspólnego z tym wszystkim ma Kate? Odpowiedź nasuwa się sama. W końcu
nie każdy człowiek w jednej chwili kłóci się z Curranem, a w drugiej… No właśnie. O ile oczywiście Kat jest człowiekiem. Ale cii…
Kolejna część nie zawiodła mnie. Po oszałamiającym starcie pojawiły się obawy, że kolejne części nie będą tak dobre jak pierwsza. Ale na szczęście nie sprawdziło się. Druga część jest jeszcze lepsza. Zmiennokształtni prawie wszędzie (brakuje ich tylko za sałatą), wampiry, które udają sprzymierzeńców i oczywiście Bran. Postać, która mnie urzekła. Bo który normalny człowiek całuje obiekt pożądania Władcy Bestii? A Kate oczywiście nie przepuszcza okazji by utrzeć nosa Jego Futrzastości…
Zabawne dialogi, niespodziewane zwroty zdarzeń, ociekające sarkazmem pyskówki Kate i Currana. Między tym dwojgiem cały czas iskrzy. Zazdrość, tłumione uczucie i złośliwość zmieszana z ciętym humorem, dolewają oliwy do ognia. Całość w pełnym humoru, lekkim stylu, idealna na zimne, długie wieczory z kubkiem gorącej herbaty. O ile oczywiście będziemy w stanie ją wypić, nie śmiejąc się z tych dwojga.
Od mnie znów hołd i dozgonne uwielbienie. Świetne pióro prowadzące całą akcje, godne pozazdroszczenia poczucie humoru i cięty język autorów zasługują na owacje na stojąco. Kolejna pozycja przyprawiająca o „kaca”. Jak tak dalej pójdzie to nie wiem, czy będę w stanie wziąć się za innych autorów.
Polecam. Naprawdę warto. A ja? Idę sprawdzić jak mocno Magia uderza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz