sobota, 1 czerwca 2013

Locked out of haven 18/2

Before the day will fly away on a cloud... that I had to say that I renounce

- Ja – Liam śmiało wystąpił przed szereg. Alaric roześmiał się głośno, nawet nie próbując tego maskować. Uśmiechnęłam się jak kot z Cheshire i strzeliłam kostkami palców. – Ktoś musi nauczyć pokory waszą panienkę.
Tym razem Evan nie mógł opanować rozbawienia. Poklepał Liama po plecach i powiedział:
- Pamiętaj, że sam się w to wpakowałeś. 
Chłopak był tak pewny siebie, że aż nieprzyjemny. Miałam ogromną ochotę zmazać mu ten ironiczno-arogancki uśmieszek z twarzy.
- Broń? – zapytałam.
- Pałka – powiedział bez zastanowienia, chwytając ją spod ściany. – Wydaje mi się, że w odpowiedni sposób dostaniesz wycisk.
- Sprawia ci radość bicie kobiet? – zapytałam, ważąc w dłoniach swoją pałkę. Była źle wyważona, nie tą ostatnio walczyłam. Podeszłam do ściany, na której wisiała broń i zaczęłam po kolei brać w dłonie kije. – Jesteś sadystą?
Roześmiał się głośno.
- Jestem zwolennikiem utartej z dawien dawna hierarchii. Twoja buta to zaburza.
- Dobrze – powiedziałam, kiedy w końcu moje dłonie natrafiły na odpowiedni przedmiot. Dąb, gładko polerowany, idealnie wyważony. Stępiony na końcach, by nie zrobić nikomu krzywdy, choć akurat teraz nie protestowałabym, gdyby miała na końcach coś ostrego i zadającego odpowiednią ilość bólu. – Więc zaczynajmy.
- Taka chętna?
Zajęłam odpowiednie miejsce na arenie i spojrzałam na Alarica.
- Będziesz sędziował? 
- Ja? – na jego twarzy odmalował się szok. Nie spodziewał się tego.
- Potrzebuję kogoś bezstronnego. Skoro ten dupek ma dostać  wycisk, niech chociaż ktoś nad tym czuwa. Nie chcę, by później poszedł do królowej na skargę – uśmiechałam się bezczelnie. Teraz nawet Pascal się śmiał. Ignorancja ludzka nie zna granic.
- Jasne – wyszczerzył zęby. – Piętnaście minut? 
- Rick, aż tak w niego wierzysz? Ale spoko, piętnaście.
Liam patrzył na mnie z krzywym uśmiechem.
- Jesteś zbyt pewna siebie.
- Co za zbieg okoliczności! To samo myślę o tobie!
- Ellie, dość gadania – zganił mnie Alaric. – Bierz się do roboty.
Skinęłam głową i zmierzyłam spojrzeniem mojego przeciwnika. Młody byczek był wyższy o około dwadzieścia centymetrów i cięższy o trzydzieści kilo mięśni i głupoty. Sama pałka raczej go nie powali, trzeba będzie znaleźć jakiś słaby punkt.

3 komentarze: