czwartek, 6 czerwca 2013

Taylor Laini: Córka dymu i kości

Książka, którą Czytelnicy niemal ubóstwiali, a krytycy załamywali ręce. Nie, nie dlatego, że była zła. Wręcz przeciwnie. Pierwsza część została uhonorowana: Najlepsza powieść młodzieżowa 2011 Amazonu, „New York Times” Notable Book of 2011, powieść z Top 10 najlepszych książek wszystkich opiniotwórczych pism branżowych, m.in.: „Publishers Weekly”, „Kirkus Reviews”, „School Library Journal” 2011 i wszystkie inne możliwe nagrody i wyróżnienia. Zapiera dech ta lista wyróżnień, czyż nie? Sięgając po tą książkę nie wiedziałam o tym wszystkim, a nawet jeśli bym zdawała sobie z tego sprawę, to nic to nie zmienia. Nie oceniam książki po okładce i po nagrodach. Ludzkie gusta są różne i nie zawsze powieść dobra dla jednych, jest tak samo dobra dla drugich.

„Nadzieja ma wielką moc. Może nie ma w niej prawdziwej magii, ale jeśli wiesz, na co masz nadzieję, i pielęgnujesz ją wewnątrz siebie jak światło, możesz sprawić, że to się wydarzy, prawie jak za pomocą magii.” Ile prawdy zawiera to stwierdzenie? I od kiedy książki fantasy nie są o magii? Zwykle spotykamy się z banalnym czary-mary, częstochowskimi rymami i machaniem różdżką. Naprawdę nie mam nic przeciwko, zazwyczaj. Jednak czasami warto sięgnąć po inny rodzaj magii. I właśnie na takie momenty jest ta książka.

Karou jest siedemnastolatką mieszkającą w Pradze. Tak, w Pradze, nie Londynie czy Stanach. Dziewczyna uczy się w szkole artystycznej i jej zeszyt jest zawsze pełen szkiców postaci mitycznych, ani zwierząt, ani ludzi. Niebieskowłosa dziewczyna prowadzi z pozoru normalne życie spacerując krętymi dróżkami i próbując unikać kontaktu z byłym chłopakiem, Kazem. Jednak mało kto wie, że Karou prowadzi podwójne życie. Jej ciało, otoczone licznymi bliznami i tatuażami oraz niebieskie włosy sprawiają, że dziewczyna roztacza wokół siebie tajemniczą aurę. Na tyle skutecznie, że do tej pory żaden człowiek nie śmiał ingerować w jej życie. Wychowały ją chimery, zaś dziewczyna jest posłańcem. Brimstone jest jej opiekunem i pracodawcą w sekretnym sklepie – Dealer Marzeń. Karou nie wie po co są mu zęby, które zdobywa przechodząc przez magiczny portal. Nie wie też, czy jest tylko człowiekiem. Wie jedynie, jak bardzo przydatne w życiu są mniejsze lub większe marzenia, którymi Brimstone posługuje się jak monetami.

Wychowana przez mityczne postacie dziewczyna, od dziecka ma tatuaże po wewnętrznej części dłoni. Jaką moc mogą mieć oczy z tuszu w kolorze indygo?

Wszystko zmienia się w ciągu bardzo krótkiego czasu. Podczas jednej z wędrówek, dziewczyna spotyka najpiękniejszą istotę, jaką w życiu widziała: mężczyznę z płonącymi skrzydłami, ustami, które już dawno zapomniały o uśmiechu i oczach koloru ognia, które w mgnieniu oka rozniecają iskrę miedzy nastolatkami. Karou z trudem unika śmierci z rąk anioła i oszołomiona, ranna oraz wymęczona, ściskając zaledwie kilka zębów w ręku, ucieka do domu. Dalsza akcja to oszałamiający ciąg przyczynowo-skutkowy, który prowadzi do tego, że opiekun wyrzuca ją z domu! Niedługo później cały portal płonie, a Karou zostaje sama w tym świecie. Nie wie jednak, że piękny mężczyzna zaintrygowany Niebieskowłosą istotą, śledzi ją. Akivia, anioł spotkany przez dziewczynę, w końcu pojawia się przed nią, a ona odkrywa swoją moc. Tylko jak to możliwe, że ci dwoje pałają do siebie uczuciem tak mocnym, jakby znali się całe życie?

Kim, a może czym jest Karou? Jaką rolę odgrywa w jej życiu Akivia? Jak zakończy się starcie między nim, a jego rodzeństwem? I w końcu… Co przez całe życie ukrywał Brimstone?

Ciekawa. Intrygująca. Smaczna. Pocieszna. Wciągająca. Trudna. Oryginalna. Epitety mogę mnożyć i powielać, jednak prawda jest taka, że po prostu trudno mi postraszyć Was tą książką. Jest zwyczajnie dobra. Autorka zachwyciła mnie odmiennością fabuły i nowym, odmiennym tematem. Co jak co, ale TEGO jeszcze nie było! Pani Laini wykazała się niebanalną wyobraźnią i talentem. Jedynym minusem jest dla mnie po części sam Akivia. Rozumiem, chimery-aniołowie, wieczni wrogowie, ale bez przesady. Huśtawki nastroju, raz twardy wojownik, raz miękki jak rozgotowana owsianka. Nie chcę narzekać, ani nic takiego, ale po prostu odrobinę mnie irytuje, a chyba jako pełnoprawny Czytelnik mam prawo trochę popsioczyć.

Karou jest bohaterką trudną. Nie chodzi mi tu o jej wybryki. Dziewczyna jest zagubiona, samotna i niepewna w świecie ludzkim. To nie jej miejsce, choć po mistrzowsku gra pozorami. Jej charakter jest trudny do zinterpretowania i określenia, bo jest samotnikiem, cholerykiem i lubi rządzić. Jak łatwo zgadnąć, nie należy do tych potulnych. Całość książki napisana jest językiem dość prostym i opisowym. Wielki plus za scenerię. Kłótnia aniołów na Moście Karola? Dlaczego nie! Cieszy mnie ta odmienność. Większość powieści jest usytuowana w dużych, rozpoznawalnych miastach. Z jednej strony może i dobrze, z drugiej jednak, tak książka wnosi nowe tchnienie w świat powieści.

Książka jest naprawdę dobra, bez niepotrzebnych przechwałek. Autorka wykonała kawał dobrej roboty, a ja, jako Czytelnik jestem pod wielkim wrażeniem. Oby tak dalej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz