środa, 14 sierpnia 2013

Locked out of haven 19/2

When you get what you want but not what you need

Obudziłam się świeża jak poranek i w końcu wyspana. Chociaż moim łóżkiem była dziś podłoga, moje mięśnie były rozluźnione i nie widziałam w zasięgu wzroku żadnych poważniejszych ran. Wypuściłam z rąk kamień, powoli wstałam z miękkiego dywanu, a później przeciągnęłam się. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Miękkie fale rudo-brązowych włosów, kobaltowe, lekko skośne tęczówki, blada cera, spiczaste uszy…
Zaraz, co?!
W sekundzie oprzytomniałam i wróciłam  do lustra. Spiczaste uszy?! Przyjrzałam im się dokładnie i nie zmieniły się nawet na sekundę. Naprawdę były delikatnie spiczaste na czubkach. Jakaś paranoja. 
Ubrałam się szybko w białą, lekką sukienkę i boso wybiegłam na korytarz nie przejmując się brakiem makijażu, nie etykietowym strojem czy rozwianymi włosami. Musiałam jakoś to wyjaśnić. Tupot moich stóp niósł się po pustych, ogromnych korytarzach z wysokim sklepieniem. 
Bez chwili wahania otworzyłam drzwi do jadalni  i aż cofnęłam się ze zdumienia. Na kanapie obok mojego brata siedziała Noel z dość wyraźnie zarysowanym brzuszkiem. Cała promieniała, jeszcze piękniejsza niż zwykle. Roarke z rozmarzonym wyrazem twarzy karmił ją winogronami, trzymając jedną dłoń na jej brzuchu i nogi ciężarnej na swoich kolanach. Słodki, sielski obrazek. Mój kochany braciszek, choć wciąż obandażowany i z gipsem na barku, wydawał się szczęśliwy i spokojny. Widok Noel zdziwił mnie, bo kobieta na jakiś czas zniknęła z mojego pola widzenia. Ja miałam zbyt dużo na głowie, by się nią martwić, a i ona odsunęła się w cień. Teraz jednak widać było, że macierzyństwo to zdecydowanie jej bajka.
Chrząknęłam cicho, a przyszli rodzice dopiero wtedy zauważyli moja obecność. Rockie momentalnie spoważniał i popatrzył na mnie ze strachem zmieszanym z braterską czułością.
-Elieen? Wszystko dobrze?
-Tak- uśmiechnęłam się. Podeszłam do Noel i ujęłam jej twarz w dłonie.- Witaj, mateczko- to działo się poza mną. Nie kontrolowałam słów ani odruchów mojego nieposłusznego ciała.- Bądź błogosławiona ty i dziecko w twoim łonie- delikatnie złożyłam pocałunek na jej czole.- W nim będzie siła i mądrość. Błogosławieństwo Morrigan spływa na twe dziecię i napełnia je mocą.
Oczy kobiety błyszczały. Skłoniła głowę w wyrazie szacunku. Po policzku spłynęła jej pojedyncza łza.
-To dla mnie wielkie wyróżnienie, pani. A dla naszego dziecka dar.
Spojrzałam na brata, który spoglądał na to wszystko z dziwnie zaniepokojoną miną. Pogładziłam go delikatnie po głowie.
-Spokojnie, braciszku. Twój potomek będzie światłym i inteligentnym młodzieńcem. Zadba o to sama Morrigan.
Rockie rozchmurzył się i delikatnie objął mnie zdrowym ramieniem w talii.
-Co się stało, mała?
-Widziałeś może Evana?- zapytałam, jakby nagle wracając do siebie. Cholera, dziwne to było.
-Jeszcze nie. Chyba nie schodził jeszcze na śniadanie.
Skinęłam głową.
-Dzięki, Rockie. Muszę już iść- uśmiechnęłam się do obojga i dosłownie wybiegłam z pokoju.
Musiałam dopaść Evana i jak najszybciej iść z nim do Pascala. Tak naprawdę nie musiałam najpierw zawiadomić Evana, ale potrzebowałam go. Słów, ze wszystko będzie dobrze, że na pewno to tylko jakaś pomyłka, drobna usterka. 
Pokój mojego faceta był po drugiej stronie zamku. W pośpiechu mijałam kolejnych ludzi łowiąc ich spojrzenia. Byli zdziwieni, jednak pamiętali o etykiecie. Tego samego nie można było powiedzieć o mnie. Biegłam boso, z rozwianymi włosami, kompletnie nie zawracając sobie głowy niczym poza Evanem. 
Jak można się domyśleć, do jego pokoju wpadłam zmęczona, z przyśpieszonym biciem serca i urwanym oddechem. Ten zamek to istna plątanina korytarzy i schodów! Wydawało mi się, że nie mają końca!
Niecierpliwie zapukałam.
-Już, już- usłyszałam zaspany głos Evana, kiedy dobijałam się jak głupia. Otworzył drzwi i kiedy zobaczył mnie w powyżej opisanym stanie… zdębiał.- Ell? Wszystko dobrze?
-Niekoniecznie- jęknęłam i wtuliłam się w jego ramiona. 
Zamknął za nami drzwi i posadził mnie na łóżku. 
-Co się dzieje?- zapytał, klękając u moich stóp.
Uwielbiałam jego oczy. Czysty, lazurowy błękit i wachlarz ciemnych rzęs. Do tego przystojna męska twarz i czarne, ciut przy długie włosy… mogłam na Noego patrzeć wiekami. Uniósł brew, czekając na odpowiedź. Bez słowa zgarnęłam włosy do tyłu, ukazując uszy. Evan zmarszczył czoło.
-Co myślisz?
-Masz uszy jak elf.
-Przecież wiem! Nie jestem elfem! Moi rodzice byli ludźmi!
Westchnął i wziął mnie za rękę. 
-Idziemy do Pascala. Jeśli ktoś zna odpowiedzi, to tylko on.

6 komentarzy:

  1. świetne < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. <3,3,3,3 Kocham to!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudnie <3 uwielbiam Cię :*

    OdpowiedzUsuń
  4. mozesz podać link do pierwszej części? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://galeriazdarzen.blogspot.com/2013/03/locked-out-of-heaven-prolog.html

      Usuń
  5. od pierszych słów tego opo. zakochałam się!
    jest ono lepsze od wielu ksiażek! Twój talent nie ma porownania do nawet najlepszych písarzy świata ! ;) czekam z niecierpliwoscia ;)

    OdpowiedzUsuń