poniedziałek, 2 września 2013

Nicholas Sparks: Anioł stróż

Inna, poważniejsza i wymagająca przemyślenia fabuła. Na początku się wahałam, podeszłam do lektury tej książki z delikatną niepewnością. Muszę niestety przyznać, że nigdy nie należałam do wielkich fanów Sparksa i raczej nie ciągnęło mnie do jego książek. Teraz zastanawiam się, jak ja się uchowałam tyle czasu bez tych powieści.
Julie Barnenson została wdową po czterech latach bardzo udanego małżeństwa, mając zaledwie dwadzieścia pięć lat. Jej mąż zostawia jej list i… szczeniaka. Niemiecki dog ma być od tego momentu, w zastępstwie za męża, jej aniołem stróżem. Kobieta nadaje mu imię Śpiewak. Cztery lata później Julie jest pewna, że stanęła już na nogi. Udało jej się ułożyć codzienność bez męża, pies jest doskonałym towarzyszem, a w życiu może liczyć na wsparcie oddanych przyjaciół. Kobieta dojrzewa do kolejnego związku, jednak jak do tej pory natyka się na samych idiotów. Śpiewak reaguje na nich niemal jak zazdrosny chłopak.  Pewnego dnia na drodze Julie staje przystojny i pewny siebie Richard, ale i jego Śpiewak nie akceptuje. Za to Mike’a, przyjaciela zmarłego męża Julie, wręcz ubóstwia i najchętniej spędzałby całe dnie w warsztacie mężczyzny podjadając mu kanapki. Po początkowej fascynacji Richardem Julie postanawia jednak spróbować związku z Mike’m, który kocha się w niej od pewnego czasu i za sprawą paru zbiegów okoliczności para zaczyna dostrzegać w sobie nie tylko przyjaciół.
W tym momencie wszystkie sprawy biorą w łeb. Odrzucony Richard nie daje o sobie zapomnieć, a fascynacja zmienia się w niezdrową obsesję. Opętany zazdrością, skrywający mroczny sekret mężczyzna, zmienia życie Julie w koszmar.
Czy Julie uda się pokonać strach i stanąć do walki? Jaką rolę w tym wszystkim odegra Śpiewak? Kim naprawdę jest Richard? Czy Julie i Mike w kontekście tych wydarzeń mają szansę na szczęście?
Trzymająca w napięciu, dobra historia. Siedziałam jak zaczarowana przewracając kolejne kartki, zastanawiając się co znajdę na następnej stronie. Autor przeszedł samego siebie jeśli chodzi o portret psychologiczny Richarda. Każdy szczegół jego skomplikowanej osobowości dodawał mu animuszu i unaoczniał głębię jego szaleństwa, a przeszłość wydała się mroczna i dziwna. W pewnym momencie na mnie przeszły uczucia bohaterki i zastanawiałam się, jak zły może być człowiek! Ogromnie spodobał mi się fakt, że historia pisana jest z perspektywy kilku bohaterów, nie tylko Julie. Dzięki temu mamy okazję przyjrzeć się niektórym sytuacjom z punktu widzenia Richarda, co jest naprawdę świetnym pomysłem. Całość jest płynna, wartka i książkę się przyjemnie czyta. Jest to powieść o miłości i obsesji; cieszę się, że akurat od niej zaczęłam znajomość z panem Sparksem, bo żeby napisać coś tak spójnego, a jednocześnie różnorodnego trzeba mieć po prostu przysłowiowe „jaja”. Jestem oczarowana.
Podsumowując, tak! Polecam wszystkim; tym zapoznanym ze Sparksem, jak i nowicjuszom. Krwiście smaczna mieszanka romansu i thrillera trzyma w napięciu i zaskakuje. Koniec mnie powalił na kolana i wzruszył. Zamykając książkę czułam po prostu spokój. Ta historia zostanie ze mną na długi czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz